poniedziałek, 24 września 2012

"Przynęta" Jose Carlos Somoza


Autor: Jose Carlos Somoza
Tytuł: "Przynęta"
Liczba stron: 509

Jose Carlos Somoza urodził się na Kubie w roku 1959, jego rodzina była jednak zmuszona z powodów politycznych przenieść się rok później do Hiszpanii. Pisarz tam się wychował i do dziś mieszka. 
Z zawodu psychiatra, praktykę porzucił jednak po tym, gdy udało mu się odnieść sukces literacki. Interesujące wydaje się w jakim stopniu jego doświadczenia zawodowe wpłynęły na jego pisarstwo. Odpowiedź na te pytanie można znaleźć w wywiadzie udzielonym portalowi Zbrodnia w BiblioteceSzczerze mówiąc, nie sądzę, by moje doświadczenie w zawodzie psychiatry miało duży wpływ na moje pisarstwo. Krótko się tym zajmowałem, ale wystarczająco długo, by przekonać się, że to bardzo zmitologizowany zawód, zwłaszcza wśród osób, które nie mają z nim styczności. Niewątpliwie jednak duże znaczenie miała dla mnie sama medycyna: kiedy umierają obok ludzie i starasz się ulżyć ich cierpieniu, to musi to pozostawić jakiś ślad.[1]

Po "Przynętę" zdecydowałam się sięgnąć dzięki Beatriz, której zdarzyło się zachwalać Somozę. I choć inne jego książki oceniła wyżej niż tę, wybrałam właśnie ją, gdyż wydała mi się najbliższa moim zainteresowaniom.

"Przynęta" to thriller, ale osadzony w pewnych specyficznych realiach, dotyczących sposobu łapania przestępców. Najskuteczniejszą metodą w zwalczaniu przestępczość okazują się być przynęty - lecz kim one są i co wykorzystują w swojej kontrowersyjnej pracy? Aby odpowiedzieć na to pytanie należy zapoznać się z teorią psynomu (jest to oczywiście fikcja, stworzona na potrzeby książki ;) ): Psynom. Matematyczne wyrażenie naszej rozkoszy. (...) jakieś gesty albo czyjś głos wywołują u ciebie w różnym stopniu poczucie przyjemności. (..) komputery kwantowe zdołały rozpracować i sklasyfikować przyjemności w foldery. Każdy folder to jak kod genetyczny pożądania danej osoby: jest on w nich opisany za pomocą cyfr. Nazwano to psynomem. Potem dowiedziono, że można je pogrupować według wspólnych cech. Każdą z tych grup nazwano filią. Istnieje pięćdziesiąt osiem typów filii zidentyfikowanych dla gatunku ludzkiego. I tu niespodzianka. Okazuje się, że na samą podnietę przyjemności reagujesz identycznie jak wszyscy ci, którzy posiadają tę samą filię co ty (..) Kolejna niespodzianka: jeżeli podnieta jest bardzo intensywna, zostajesz zawładnięty. (...) A wiesz, co jest najśmieszniejsze? Podniety można odegrać. U d a w a ć. Jak w teatrze (...) Nazywa się to "maską". (...) jeżeli maska zostanie dobrze wykonana, odbierzesz ją zawsze w taki, a nie inny sposób, odczujesz przyjemność, zostaniesz zawładnięty. Co ciekawe, klucz do zrozumienia różnych filii i odpowiadających im masek, znaleźć można w dziełach Szekspira. Podsumowując: przynęty są to osoby (nie tylko kobiety) specjalnie szkolone po to, by za pomocą masek eliminować groźnych przestępców.

Pomysł ten na początku wydawał mi się zbyt kontrowersyjny i zdecydowanie nieciekawy, zarówno jako:

  •  sposób zwalczania zbrodniarzy (warto przytoczyć tu słowa jednego z bohaterów: Koniec z detektywami, policjantami, lekarzami sądowymi... Zostają już tylko komputery, profilowcy, przynęty i Szekspir, ja tymczasem naprawdę lubię "klasycznych" detektywów i stanowczo odrzucają mnie nowoczesne technologie), 
  • jak i głos w dyskusji nad źródłem zła i szaleństwa (Chociaż wiedziałam, że wyjaśnienie tkwi w psynomie, wciąż jeszcze zastanawiałam się: dlaczego? - moim zdaniem pomysł z psynomem jest zbyt dużym uproszczeniem i nie uważam, by rozkosz była jedynym, czego pragną wszystkie istoty żywe)
W książce opis różnych filii pojawia się prawie od początku i najpierw można się w nich trochę pogubić, jednak dzięki temu, że są one wplatane do fabuły w taki sposób, sprawiają wrażenie czegoś realnego, naturalnego i świetnie wtapiają się w świat powieści. Liczne odniesienia do Szekspira nie są żadną przeszkodą dla ludzi, którzy niewiele jego sztuk czytali (jak ja). Być może znajomość jego dzieł mogłaby pomóc odkryć jakieś nowe i ciekawe znaczenia w tej książce, ale na pewno w żaden sposób nie wpływa na płynność i zrozumienie lektury.

Na początku książka nie podobała mi się, lecz wszystko zmieniło się gdzieś tak w jej połowie. Być może zamknął się wtedy w mej głowie moralizatorski ton, przyzwyczaiłam się do filii i masek, a może po prostu akcja naprawdę się rozkręciła. W każdym razie druga połowa powieści to emocjonujący thriller z niesamowitą ilością zwrotów akcji i mocnych scen. Autor świetnie prowadzi nas, przechodząc od jednej intrygi do drugiej, wyjaśniając na koniec wszystkie tajemnice w niespodziewany sposób (i to naprawdę wszystkie tajemnice i wątki, o których zdarzyło mi się całkowicie zapomnieć, będąc tak przejętą bieżącą akcją, która toczy się błyskawicznie).

Książkę polecam jako dobry, wciągający thriller (trzeba tylko przebrnąć przez pierwszą połowę, ale myślę, że warto ;) )


[1] Zbrodnia w Bibliotece

sobota, 22 września 2012

"Perswazje" Jane Austen

tłumaczenie: Ewa Partyga
tytuł oryginału: Persuasion
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: wrzesień 2008
ISBN: 978-83-7648-069-5
liczba stron: 200
kategoria: romans
ocena 5/6


Czy utracona i otrąconą miłość może wrócić. Czy ukochana osoba pozostanie wierna uczuciu przez trwającej osiem lat rozłące, bez nadziei na wspólne życie? Czy miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności losu, konwenanse, różnice społeczne, a nawet kategoryczny sprzeciw rodziny. A może miłości mogą pomóc pieniądze?

Odpowiedzi na powyższe pytania znajdziemy w książce pt. "Perswazje" Jane Austen. Autorka na pewno większości z Was kojarzy się ze światowymi bestsellerami "Emma" oraz "Duma i uprzedzenie", jak również z ekranowych ekranizacji tych powieści. Książki tejże pisarki, żyjącej w XIX wiecznej Wielkiej Brytanii, pisała mimo, iż w ówczesnych czasach rola kobiety była postrzegana tylko i wyłącznie , jako gospodyni pani domu oraz miłym i pięknym dodatkiem do męża. Wiadomo, że Jane Austen była niezależną, upartą, stara panną, która wbrew powszechnie przyjętym obyczajom spełniała swoje pisarskie marzenia. Dzięki jej zawziętości i uporowi, my, po tylu latach możemy cieszyć się podczas czytanie jej książek.

Ale słów kilka o fabule...
Bohaterów jest kilki, lecz główną postacią jest Anna Elliot-jedną z trzech córek baroneta sir Waltera Elliota. Jest ona podobnie, jak jej starsza siostra Elizabeth starą panną. Jedynie jej siostra Mary wyszła za mąż i posiada potomstwo. Ale istnieje znacząca różnica między Anną a Elizabeth. Mianowicie starsza siostra, po śmierci matki przejęła obowiązki gospodyni domu, zarządza majątkiem i dotrzymuje towarzystwa ojcu. Elizabeth jest ukochanym dzieckiem sir Waltera, zapewne z powodu podobieństwa fizycznego, jak i z usposobienia do ojca. Sir Walter jest baronetem po pięćdziesiątce, jest ona nad wymiar wyczulony na fizyczność ciała i dobre wychowanie. Stale przegląda almanachy i szczyci się swym pochodzeniem, bez zważania na fakt, iż popada w coraz większe problemy finansowe. Natomiast Anna jest skromna, cicha, niezwykle inteligentna, oczytana oraz bardzo rozsądna jeśli chodzi o finanse. Jednak jest niezauważalna dla ojca i siostry. Jest, bo jest, nawet służba jest wyżej ceniona od niej. Natomiast Mary-kolejna z sióstr-to wieczna hipochondryczka, lubi towarzystwo Anny, gdyż uwielbia być w centrum zainteresowania.
Anna zamieszkuje u Mary jakiś czas, gdy sir Walter pod naciskiem postanawia wynająć posiadłość i przenosi się do skromniejszego domu-do Bath. Wynajmującym posiadłość jest brat kapitana Wentwortha-mężczyzny, z którym osiem lat wcześniej Anna za namową rodziny zerwała zaręczyny, ze względu na jego niższy status społeczny. Ich drogi znów się krzyżują...

NIe jest to typowy romans. Ja bym go zaliczyła do gatunku obyczajowego. Pisarka stworzyła klasyk, gdzie zgodzę się jest watek romantyczny, ale jest to podstawa do przedstawienia obrazu dziewiętnastowiecznej angielskiej szlachty i subtelnego obrazu młodych, współcześnie żyjących kobiet.Kobiet różnych pokrojów, zacząwszy od młodych dziewcząt marzących o romantycznych porywach serca, poprzez młode mężatki, które uwielbiają przyjęcia, piękne stroje i oddawanie im szacunku ze względu na ich pochodzenie,aż do kobiet w podeszłym wielu, często wdów, odznaczających się rozsądkiem i życiową mądrością.

"Perswazja" jest typowym przykładem książek, za które cenie autorkę. Bohaterowie są wszechstronnie przedstawieni, są wyraziści i nieszablonowi. Każdy wnosi coś nowego i świeżego do akcji. NIe ma dziwnych i zawiłych sytuacji, choć nie zabrakło też intrygi. Cała akcja toczy się w swoim naturalnym tempie, by skończyć się miłym akcentem radości i spełnienia. Choć jest to już klasyka literatury, warto na nią zwrócić swoją uwagę. Polecam.  

czwartek, 20 września 2012

"Jedenaście"- Mark Watson


"Jedna chwila, jedenaście osób, niekończący się łańcuch zdarzeń"

  Bez wątpienia wszyscy słyszeli coś o efekcie motyla i o tym, że jedno wydarzenie ma wpływ na inne. Zjawisko to doskonale przedstawił w swojej książce angielski komik i powieściopisarz- Mark Watson.



  "Jedenaście" to historia młodego Australijczyka, który z powodu pewnego przykrego wypadku, opuścił kraj i przeniósł się do Anglii. Tam, od pięciu lat, pracuje jako prezenter radiowy. Pod przybranym imieniem i nazwiskiem, Xavier Ireland wysłuchuje telefonów wielu cierpiących na bezsenność Londyńczyków, służy im radą i umila nocną porę. Pomimo świetnych wskazówek jak żyć,  nie potrafi poradzić sobie ze swoimi sprawami. "Nigdy jednak nie traktował swoich rad nawet w połowie tak poważnie, jak oni." I tak, pewnego dnia, staje się świadkiem ulicznej bójki, której nie udaje mu się zapobiec. Ten incydent oraz brak skutecznej interwencji, jest początkiem łańcucha zdarzeń, które mają katastrofalne znaczenie dla jedenastu osób. Również w życiu Xaviera zachodzą pewne zmiany i sam powoli dochodzi do wniosku, że powinien dać sobie drugą szansę. 

 "Pięć lat przeżywania wszystkiego na pół gwizdka to strasznie długo i o tym Xavier również wiedział."

  Jedyne, co spowodowało, że bohater stał się bierny w otaczającym go środowisku, był strach przed kolejnym nawaleniem. Od czasu incydentu w Australii, starał się nie wtrącać do niczego. Nie interesował się życiem sąsiadów, pomimo, że mały Jamie nie dawał mamie ani chwili spokoju, a z góry dobiegały dziwne odgłosy kłótni młodej kobiety i jej chłopaka. Aż do momentu, gdy spotyka Pippę i to w bardzo ciekawy sposób:)

  Jednak Xavier nie jest zły, brzydki, wkurzający. O nie. My tego faceta lubimy! Jest przystojny, ale nie przywiązuje uwagi do wyglądu, po prostu nie unosi się swoją boską aparycją. W dodatku, z natury jest szlachetnym, dobrodusznym człowiekiem, który nie chciał, by tamten wypadek miał miejsce, nie chciał rozdzielać się z przyjaciółmi i nie chciał nigdy nikogo więcej zranić. Zdaje mu się, że wszystko jest OK i że "sprawy potoczą się swoim torem", nawet gdy on nie będzie w nie ingerował. Jednak los bardzo często lubi płatać sobie figle...

  Rany, tyle przemyśleń pojawiło się w mojej głowie odnośnie tej książki. Gdy odkładałam ją na bok, miałam natłok myśli, wszystkie gdzieś kumulowały się pod czachą. W skrócie, "Jedenaście" to powieść życiowa, realna, mówiąca o przyjaźni i o ludziach. Pokazuje smutną prawdę, że w dzisiejszym świecie, zabiegani, zajęci własnymi sprawami, często przechodzimy obok ważnych spraw, ludzi, którzy potrzebują pomocy, nawet zwykłej rozmowy, wysłuchania ich. Może poświęcenie uwagi, choćby na chwilę, zmieni los tego człowieka, odmieni jego myślenie, może nawet uratuje? To również historia o samotności, którą jedni próbują oszukać lub zignorować, a drudzy wdają się w romanse, rozpaczliwie poszukując bliskości drugiej osoby, często przy tym wpadając w pułapkę ułudy.

  Książka osadzona w naszych realiach, mówiąca praktycznie o każdym człowieku, o tym jak nieczuli i samolubni czasem jesteśmy i o tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Może Xavier musiał odnaleźć się na nowo? Kto wie, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie wyjechał z Australii lub jednak powstrzymał bójkę?

Dodam, że zakończenie jest GE-NIAL-NE. Na ostatniej stronie to nie wiedziałam czy oddycham, czy nie i chyba miałam jakąś arytmie serca:D



PS: Opis z tyłu, akurat w tym przypadku,uwaga, jest prawdą!;) Polecam:)

Moja ocena: 6/6
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 288

wtorek, 18 września 2012

"Siostra" Rosamund Lupton

Tytuł oryginału: Sister
Ilość stron: 319
Wydawnictwo: Świat Książki
Gatunek: Thriller psychologiczny 


„Odrzyjmy wszystko z pozorów i dotrzyjmy do sedna. Miejmy emocje i przekonania, nie ukrywajmy ich za grzecznościowymi rozmówkami.”

"Siostra" jest debiutancką powieścią autorki scenariuszy Rosamund Lupton. Miałam już okazję przeczytać inną książkę tej pisarki "Potem"(recenzja), która wywarła na mnie ogromne wrażenie, dlatego nie mogłam więc sobie odpuścić zapoznania się z jej pozostałymi powieściami. Jaki poziom serwuje Lupton swoim debiutem? Czy "Siostra" jest "mrocznym i wzruszającym thrillerem", jak głosi napis na okładce?

"Chwytałam chwilę tak mocno, jak tylko umiałam i cieszyłam się nią dogłębnie, bo kto wie kiedy zostanie mi to zabrane? Twoja śmierć nauczyła mnie, że teraźniejszość jest zbyt cenna, by ją marnować. Wreszcie zrozumiałam na czym polega sekret chwili obecnej. To wszystko co mamy".

Moja siostra nigdy by się nie zabiła, moja siostra nigdy by się nie zabiła, moja siostra nigdy… - rozpaczliwie powtarza Beatrice, odkąd poznała potworną prawdę. Rzeczywistość jest gorsza od koszmarnego snu. Zaginięcie, dni gorączkowych poszukiwań, wreszcie – ciało znalezione w śniegu. Policja, przyjaciele, nawet matka – wszyscy wierzą w hipotezę „samobójstwo”. Ale nie Beatrice. Nie bacząc na niebezpieczeństwo, na własną rękę szuka przyczyn tragedii. Prawda okazuje się bardziej bulwersująca od najgorszych podejrzeń.
„Kiedy mówię o nieodwzajemnionej miłości, większość z was pewnie myśli o miłości romantycznej. Jest jednak wiele innych rodzajów miłości, której nie odwzajemniamy w sposób wystarczający, jeśli w ogóle. Zbuntowana nastolatka może nie kochać matki tak, jak ona kocha ją; agresywny ojciec nie odwzajemnia niewinnej, otwartej miłości małego dziecka. Żałoba jest jednak najbardziej nieodwzajemnioną miłości...”

Najdroższa Tess...
Książka napisana jest w formie nietypowego listu. Główna narratorka Beatrice opowiada całą historię zadając siostrze retoryczne pytania, powoli odkrywając prawdę i tłumacząc, że ani przez chwilę nie zwątpiła w to, że jej Tess nigdy nie odebrałaby sobie życia. Jest to list pełen miłości, ale bije z niego również samotność i tęsknota, emocje, które ciężko ubrać zręcznie w słowa, jednak Lupton to się udało.  Autorka w niesamowity sposób kreuje postać Beatrice, tworząc z większych i mniejszych szczegółów wyrazistą, pełną głębi bohaterkę. W trakcie czytania obserwujemy gruntowną przemianę wewnętrzną narratorki, co Lupton uzyskała świetnie opisując emocje targające nią podczas kolejnych poszukiwań i odkryć, jej wewnętrzne zmagania, niewypowiedziane słowa, które były przeznaczone tylko dla siostry, tworząc w ten sposób powieść bardzo oryginalną i równocześnie mroczną.

Autorka całą książkę zręcznie buduje napięcie, podrzucając niepasujące, ale wstrząsające elementy układanki oraz kilku podejrzanych,  prowadząc nieuchronnie do wstrząsającego finału. Udało mi się jednak domyślić, prawie pod sam koniec, kim jest zabójca, ale to co nastąpiło później... Ostatnie kilka stron to po prostu mistrzostwo, w życiu bym się tego nie spodziewała i nawet lektura "Potem" nie przygotowała mnie na coś takiego. Po skończeniu książki potrzebowałam kilku dni na ochłonięcie, ponieważ "Siostra" należy do tego typu powieści, które mimowolnie wywołują w czytelniku zadumę i zmuszają do przemyśleń.

"Siostra" jest thrillerem psychologicznym nie tylko z nazwy. Żywo oddziałuje na czytelnika, jest powieścią, obok której nie można przejść obojętnie, sam wzrok przyciąga już piękna okładka, świetnie oddająca samotność głównej postaci. Uważam, że obie książki Lupton zasługują na uwagę oczywiście ze względu na niesamowitą, emocjonującą treść. Gorąco zachęcam do zapoznania się z "Siostrą". Znajdziecie tam również mały polski akcent... Jesteście zainteresowani?

Ogólna ocena: 10/10!


poniedziałek, 17 września 2012

Gra Anioła – Carlos Ruiz Zafon





Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł: Gra Anioła (polska strona książki i pozostałej twórczości autora)
Seria:  Cmentarz Zapomnianych Książek  #2
Oryginalny tytuł: El Juego del Angel
Wydawnictwo: Muza SA
Data wydania: 2008
Stron: 608
Ocena: 9/10





Carlos Ruiz Zafón, kto nie słyszał o takim człowieku? A „Cień wiatru”? Mówi wam to coś? Jednym świta, drugim nie, trzecim może dopiero zaświta. Jestem przekonana, że większość z was o nim słyszała. Bo kto z moli książkowych i blogerów o nim nie słyszał? Wcześniej wspomniana książka jest wręcz wychwalana przez większość. Nie piszę przez wszystkich, tylko przez większość, bo wiadomo, że każdy ma swój gust i nie każdemu może się spodobać styl Zafóna. A słyszał ktoś o „Grze anioła” właśnie tego autora? Część powie, że tak, znowu część powie, że nie, ale Ci drudzy zaraz będą mogli to zmienić. W jaki sposób? A spróbuję wam, co nieco powiedzieć o tej pozycji. Czy warto po nią sięgnąć? O tym zaraz się przekonacie. ;) 

Barcelona, lata dwudzieste XX w. Siedemnastoletni David Martin pracujący w gazecie „La Voz de la Industria”, nagle dostaje od swojego szefa propozycję zapełnienia jednej rubryki swoją kryminalną powieścią w odcinkach. Po swoim debiucie w prasie, dostaje tajemniczy list od nieznajomego „A.C.”, który zaprasza go na spotkanie. Miejsce jak i spotkanie do nadzwyczajnych nie należy. Zaś potem dostaje ofertę od tajemniczego paryskiego wydawcy. Czy przyjmie propozycję? Kim okaże się tajemniczy „A.C”? Czy córka szofera jego przyjaciela Pedro Vidala odwzajemni jego miłość? Jakie tajemnice kryje dom z wieżyczką, w którym zamieszkał po kilkunastu latach marzeń o nim?

Może niektórzy z was słyszeli o tym, że „Gra anioła” jest podobno kontynuacją wcześniej wspomnianego „Cienia wiatru”? Ja bym tak tego nie określiła, a dlaczego? Bowiem jak dla mnie powiązaniem są tylko niektóre miejsca i bohaterowie, np. księgarnia „Sempere i synowie”, Cmentarz Zapomnianych Książek wraz ze strażnikiem tego jakże pięknego miejsca, Isaac'iem, pan Sempere, jak i jego młodszy syn oraz księgarz Gustavo Barceló. No i oczywiście owiana tajemnicą Barcelona. Poza tymi przykładami tak naprawdę nic nie jest ze sobą powiązane, aczkolwiek cieszę się, że to „Cień wiatru” przeczytałam pierwszy, ponieważ tam mamy okazję zapoznać się bliżej z księgarnią „Sempere i Synowie” jak i z jego właścicielami, dlatego też wam polecam czytać to w takiej kolejności. ;)

Narratorem „Gry anioła” jest główny bohater, co nadaje większej tajemniczości i sprawia, że wspólnie możemy odkrywać tajemnice miasta położonego w północno-wschodniej Hiszpanii. Wiemy tyle, co David i tyle też odkrywamy. Polubiłam go, jak i jego wygadaną i młodą asystentkę Isabellę, która dodawała humoru tej powieści. No i nie mogę zapomnieć o starym, poczciwym właścicielu księgarni, panu Sempere, który wręcz emanuje optymizmem. Każda postać jest nakreślona w dokładny sposób, bo jeśli ktoś chciałby więcej wiedzieć o „Sempere i Synowie” zapraszam do zapoznania się z „Cieniem wiatru”.

Akcja powieści nie leci na łeb na szyję. Toczy się własnym, spokojnym tempem, kiedy nagle buch! i Zafón postanawia zaskoczyć czytelnika, co zdarzało mu się bardzo często. Zaskakujące zwroty akcji jak i rozwiązania, niektórych zagadek. Czy się czegoś spodziewałam? Na pewno nie. Przez myśl nawet mi nie przeszło to, co przyszło do głowy autorowi. Język powieści jest taki sam jak w „Cieniu wiatru”. Opisy miasta, uliczek, miejsc, których nie ma zbyt dużo są napisane w taki sposób, aby czuło się tę aurę tajemniczości, którą chciał stworzyć Zafón i co mu się na pewno udało.

Carlos Ruiz Zafón po raz kolejny pokazał, że jest świetny w tym, co robi, w pisaniu książek, w otulaniu swoich historii aurą tajemniczości oraz zaskakiwaniu czytelnika swoimi pomysłami i po raz kolejny się nie zawiodłam. Z pewnością sięgnę po resztę jego powieści, bo uwielbiam to, w jaki sposób oddaje on klimat Barcelony. „Grę anioła” polecam wszystkim, ale radzę sięgnąć najpierw po „Cień wiatru”, jeśli tego jeszcze nie zrobiliście.  


„Wiem, że żywi pan w sercu wielkie nadzieje i że żadna z nich się nie ziściła, i wiem, ze właśnie, to choć nie zdaje sobie pan z tego sprawy, zabija pana po trochu każdego mijającego dnia.” [s.103]

~

„Normalni ludzie wydają na świat dzieci; pisarze wydają książki. Jako pisarze skazani jesteśmy na to, by poświęcić im życie, choćby miały odpłacić nam niewdzięcznością. Na to, by złożyć swoje życie na ich kartach, czasami nawet, by w końcu one nam to życie odebrały.” [s.424]


____
Cykl "Cmentarz Zapomnianych Książek" składa się z:
2. Gra anioła
3. Więzień nieba

sobota, 15 września 2012

„Klucz do Otchłani” Jose Carlos Somoza - o tajemniczych początkach ludzkości

„Wiemy, że Biblia ma zawierać Słowo Boże, gdy tymczasem „Księga tysiąca i jednej nocy” to zbiór zmyślonych historyjek. To jest obwoluta: to, co wiemy lub chcemy wiedzieć na temat tych dzieł. A teraz wyobraźmy sobie, że Biblia i „Księga tysiąca i jednej nocy” wiele pokoleń temu zamieniły się okładkami: dzisiaj o poczynaniach Jahwe czytano by ku ogromnej uciesze dzieciom na dobranoc (…), heretycy zaś szliby na tortury za przeczenie świętości Szeherezady.”

Jak pisze Somoza, powyższy cytat z jego książki „Dafne znikająca” stał się dlań inspiracją do napisania „Klucza do Otchłani”, powieści, która z mitologii Cthulhu Lovecrafta czyni Biblię. Pisarz stworzył bardzo interesujący świat, zdominowany przez religię. Przez całą książkę powraca do czytelnika pytanie: a gdyby Biblia i „Mity o Cthulhu” zamieniły się okładkami, czy prowadzilibyśmy wojny w imię Rozdziału Drugiego czy Jedenastego?

Właściwa akcja „Klucza do Otchłani” rozpoczyna się w chwili, gdy fanatyk Klaus Siegel postanawia popełnić spektakularne samobójstwo w pociągu. Na swojego „spowiednika” wybiera Daniela Keana, młodego konduktora, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwej porze. Klaus wyjawia Danielowi tajemnicę, która na zawsze odmieni losy ludzkości. Nie wiedząc, dlaczego został wybrańcem („nie wiadomo, dlaczego wybrańcy zostali wybrani”), konduktor znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie. Jedynym sposobem, by ocalić rodzinę, okaże się podążenie tropem, pozostawionym przez szaleńca, i tak Daniel „przemierzy najdalsze zakątki ziemi, gdzie królują ciemności, pradawne legendy i zapomniani bogowie”(z obwoluty).

Uwielbiam twórczość Somozy, nie ma dla mnie pisarza, który tworzyłby tak świetne thrillery, zahaczające o science-fiction. Z powieściami Hiszpana spędziłam niejeden groźny wieczór, w którym jednak nie było mowy o nudzie. Szczególnie bliskie mojemu sercu są takie utwory jak: „Klara i półmrok”, „Dafne znikająca”, „Trzynasta dama” i „Zygzak”. Moja przygoda z Somozą zaczęła się dwa lata temu, gdy dowiedziałam się, że jest byłym psychiatrą, który porzucił zawód po tym, jak jego książki odniosły sukces. Zaciekawiona sięgnęłam po „Trzynastą damę” i nie mogłam się oderwać, choć byłam przerażona. To chyba prawda, że żaden pacjent nie jest większym świrem niż jego lekarz. Wyobraźni Somozie można naprawdę pozazdrościć.
„Daniel martwił się trochę, że w jego córce już wkrótce nie zostanie nic z dawnego dziecka: im więcej czasu spędzała nad książkami, tym poważniejsze stawało się jej spojrzenie”.
Akcja „Klucza do Otchłani” toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Pisarz nie daje pełnej odpowiedzi na pytanie, co się stało, że nasze pokolenie wyginęło. Wiadomo, że doszło do katastrofy, którą bohaterowie książki nazywają „zejściem Koloru”. Odrodzony świat w niczym nie przypominał naszego, a ludzie ślepo wierzyli w „Świętą Biblię Miłości Rzemiosła”. Wierzący byli jednak ciekawscy i zaczęli poszukiwać odpowiedzi, które doprowadziły ich do legendy o Kluczu do Otchłani. Czego ludzie nie robią ze strachu? W powieści strach ściśle wiąże się z wiarą, co jest właściwe także w naszym, „prawdziwym” życiu. Gdyby nie było Boga, nie byłoby strachu.

Jak już wspominałam, kluczowym dla książki zagadnieniem jest sprawa „zamiany obwolut” (tak ją nazwijmy). Wydaje mi się, że Somoza pozornie wodząc czytelnika za nos, zauważa bardzo ważne zjawisko. Wierzymy w to, co nazywamy Biblią, w to co powiedziano nam, że nią jest. A gdyby wieki temu przedstawiono nam inny tekst i powiedziano, że jest święty, natchniony, czy dziś toczylibyśmy wojny religijne w imię tego, co uważamy za mitologie, baśnie? Ciekawa kwestia, warta rozważenia.

„Kluch do Otchłani” to książka napisana literackim językiem, który nas jednak nie znuży. Kartki jakby same się przewracają, a strony czytają. Wszystko po to, by dojść do meritum, które jak zawsze u Somozy będzie tak samo genialne, jak absurdalne. Polecam zwłaszcza miłośnikom fantastyki i Lovecrafta, w dalszej kolejności fanom Somozy i thrillerów. Nie ma co ukrywać, że nie jest to jego najlepsze dzieło, ale i tak warto sięgnąć po klucz do otchłani i przekonać się, jakie drzwi otwiera.

Ocena: 8/10.

piątek, 14 września 2012

"Gra anioła" - Carlos Ruiz Zafón

Przez długi czas miałam wrażenie, że wszyscy, oprócz mnie, już poznali twórczość Zafóna. A ponieważ lubię przekonywać się, czy zachwyty nad książkami popularnych autorów są uzasadnione, sięgnęłam z zaciekawieniem po „Grę anioła”. Ponad 600 stron troszkę mnie przerażało, ale momentalnie wpadłam w wir wydarzeń. Teraz, kilka dni po przeczytaniu książki, czuję niedosyt. Bo TAKA powieść mogłaby liczyć nawet kilka tysięcy stron i wciąż uważałabym, że jest niezwykle interesująca.

Carlos Ruiz Zafón jest pisarzem znanym chyba wszystkim książkowym blogerom. I nie tylko. Kto jeszcze nie czytał żadnej książki jego autorstwa, jest w stanie wymienić co najmniej kilka tytułów - wszak kolejne recenzje jego powieści ukazują się każdego dnia, nie sposób się na którąkolwiek z nich nie natknąć. Zafón słynie z „Trylogii mgły” oraz cyklu „Cmentarz zapomnianych książek”.

Akcja „Gry anioła” rozpoczyna się w latach dwudziestych poprzedniego stulecia w przepięknym hiszpańskim mieście, jakim jest Barcelona. Młody dziennikarz, David Martín, pracujący w periodyku „La Voz de la Industria” otrzymuje od swego szefa propozycję nie do odrzucenia. Ma napisać opowiadanie, którego fragmenty będą regularnie pojawiać się w rubryce kryminalnej. Krótko po swoim debiucie podpisuje umowę z dwójką wydawców, dla których pisze serię powieści. Brzmi cudownie, czyż nie? Zdawałoby się, że dla początkującego pisarza jest to początek wielkiej kariery. Jednak nic bardziej mylnego - kolejne wydarzenia sprawią, że jego życie niezwykle się skomplikuje.

„Gra anioła” wciąga. Jednak „wciągnięcie” jest pojęciem względnym, zatem ujmę to inaczej. Już po przeczytaniu kilkunastu stron próbowałam wymyślić jakąś wymówkę, by nie iść na urodziny najlepszej przyjaciółki, a także nie uczyć się na kartkówkę z historii. Powstrzymał mnie przed tym wyłącznie zdrowy rozsądek. Jednak z każdą kolejną kartką miałam coraz większą ochotę czytać tę powieść bez przerwy, aż do ostatniego słowa. Tak też zrobiłam - zarwałam noc i, pomimo zmęczenia, przeczytałam książkę jednym tchem.

Autor genialnie kreuje bohaterów, ukazując ich mocne i słabe strony, osobliwe nawyki, a także przedstawiając wydarzenia z przeszłości, które miały wpływ na ich życie. Moją sympatię zdobył przede wszystkim stary Sempere, właściciel księgarni. Był wspaniałym przyjacielem dla Davida Martína, to on pokazał mu Cmentarz Zapomnianych Książek. Niezwykle charyzmatyczną osobą była Isabella - początkująca pisarka, asystentka głównego bohatera. Przyznaję, czasem działała mi na nerwy, ale jej charakter po prostu musiał być taki, a nie inny.

Co do głównego bohatera - nie mogę o nim wiele napisać, by nie zdradzić przebiegu wydarzeń. Jedno jest pewne - jego życie nie było usłane różami, a pełne problemów. Czasem było mi go naprawdę żal.

Co serwuje nam Zafón? Powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym, a także odrobiną romansu, horroru i fantastyki. Słowem, mieszanka wybuchowa. Wszystko to, w idealnych proporcjach, składa się na cudowną książkę, od której po prostu nie można się oderwać.

Zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że „Gra anioła” jest drugą częścią serii „Cmentarz zapomnianych książek”. Cóż, jak zwykle zaczęłam od środka… Na szczęście znajomość „Cienia wiatru” (pierwszej części) nie okazała się konieczna, nie doszukałam się żadnych odniesień do wydarzeń z przeszłości (choć nie wiedziałam, że powinnam ich szukać, więc może jednak takowe się pojawiły?). Bez wątpienia, lepiej jest jednak czytać książki w kolejności chronologicznej.

Nie wypada uznawać autora za ulubionego po przeczytaniu tylko jednej książki jego autorstwa. Jednak Zafón zdecydowanie będzie zaliczał się do tego grona, jeżeli tylko pozostałe części „Cmentarza zapomnianych książek” mnie nie zawiodą. Kto jeszcze nie czytał tej serii, niech lepiej czym prędzej to nadrobi. Bo warto.

wtorek, 11 września 2012

LA FURIA ROJA i jej sekrety!

Autor: Miguel Ángel Díaz
Tytuł: Sekrety La Roja
Oryginalny tytuł: Los Secretos de la Roja
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2012
Stron: 360
Ocena: 10/10


Myślę, że nie muszę przedstawiać Wam drużyny, która po 44 latach nareszcie sprawiła Hiszpanii radość. Wygrana mistrzostw Europy 2008, Mundialu w RPA 2010 i Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie 2012r. to ich już historyczne osiągnięcia. Jako pierwsza drużyna zdobyła mistrzostwo Europy dwa razy z rzędu. I nie zapowiada się na ich upadek - oni chcą więcej!! La Roja przedstawia w tej książce kulisy drużyny, które w przeciągu kilku lat spisał i "posegregował" w rozdziałach Miguel Ángel Díaz - dziennikarz sportowy.

Jeżeli macie ochotę poznać chłopaków z drużyny, ich ksywki, zwyczaje, nawyki, codzienne życie w czasie mistrzostw - to ta książka jest jak najbardziej dla Was. Mamy okazję dowiedzieć się jak wyglądała ich droga do sukcesu, co pomiędzy kolejnymi meczami dzieje się w ich pokojach, jaka jest ich ulubiona rozrywka, jaką muzykę zapuszcza Dj Ramos, jak reagowali na sukcesy i porażki, jak przeżywali wszelkie kontuzje i narzucone diety, jakie żarty robią sobie na boisku i jakie łączą ich relacje z trenerami, wszelkimi współpracownikami i oczywiście z kolegami z drużyny. To wszystko i jeszcze więcej zapewnia nam to obowiązkowe kompendium wiedzy każdego kibica!

Przy tej lekturze spędziłam naprawdę fantastyczne chwile. Płakałam, śmiałam się i wtedy też płakałam, ale co najważniejsze - mogłam dowiedzieć się więcej o drużynie której kibicuję. Moim zdaniem jest to jedno z najlepszych źródeł, żeby poznać swoją ulubioną drużynę "od kuchni". Zazwyczaj nie mamy możliwości przeczytania ciekawostek czy anegdot, które z pozoru nic nie znaczą, ale dzięki tej lekturze dowiadujemy się, że to właśnie te nic nie znaczące historie wpłynęły na zespojenie drużyny i tak świetną ich grę! Zazwyczaj nie mamy też możliwości wstąpić do szatni naszej ulubionej drużyny a z tą pozycją miałam wrażenie, że jestem tam z nimi i przygotowuję się do meczu, a po nim "kradnę" piłki! ;)

Czytanie umilają nam 4 wkładki zdjęciowe na których oczywiście znajdziemy piłkarzy. Uwieczniono na nich momenty, które przechodzą do historii - zdobywane gole, radość ze zwycięstw a także treningi. Na końcu książki znajdziemy również dwa aneksy: jeden z rankingiem Castrola a drugi z listą meczy reprezentacji rozegranych od 2006 roku.

Podsumowując, książkę polecam każdemu! Nawet jeżeli nie jest się fanem zarówno drużyny jak i piłki nożnej, jestem pewna, że radość z tej książki będzie równie wielka i z wielką przyjemnością będziecie odkrywać to w jaki sposób La Roja "rozkochała w sobie cały świat futbolu". Dla fanów drużyny powinna być to lektura obowiązkowa, z której będą czerpać jeszcze większą przyjemność. Jeżeli chodzi o mnie, książka ląduje na mojej liście bestsellerów i z wielką przyjemnością będę do niej wracać - jestem pewna, że jeszcze nie raz ;)




piątek, 7 września 2012

"Świat marzeń zakupoholiczki" - Sophie Kinsella


Gdy tylko zobaczyłam w bibliotece tę książkę, wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Na jej podstawie nakręcono film, który po prostu uwielbiam – „Wyznania zakupoholiczki”.

Główna bohaterka to dwudziestopięcioletnia Rebeka Bloomwood, miłośniczka zakupów, kupująca wszystko, co spotka na swej drodze. Jej długi rosną, karty płatnicze zostają zablokowane, a ona bierze kolejne kredyty. Nie, nie zamierza spłacić zadłużenia – potrzebuje pieniędzy na kolejne torebki od Gucciego.

Rebeka pracuje w magazynie „Korzystne lokaty”, ale zapytana o ostatnie wydarzenia na giełdzie, szybko zmienia temat, ponieważ kompletnie nie orientuje się w ekonomicznym żargonie. Udziela czytelnikom porad dotyczących inwestowania pieniędzy, choć sama tonie w długach. Rebeka nieustannie wymyśla wymówki, byleby tylko nie spotkać się z prezesem banku, w którym ma dziesięciotysięczny debet.

Książka jest pełna dziwacznych i zabawnych przygód zakupoholiczki, które przeżywamy razem z nią. Nie brakuje tu także wątku miłosnego – Rebeka jest rozdarta między dwoma mężczyznami, ciężko jej zdecydować, z którym tak naprawdę pragnie się związać. Z kuzynem najlepszej przyjaciółki, mającym na koncie dwadzieścia milionów dolarów? A może z przełożonym, o którym nie potrafi przestać myśleć, mimo że on ma dziewczynę?

Zakończenie jest bardzo przewidywalne. Czytając kilka ostatnich rozdziałów, miałam nadzieję, że książka nie skończy się w ten sposób. Jednak po dłuższej chwili to do mnie dotarło: tak musiało być! Teraz nie wyobrażam sobie innego przebiegu zdarzeń. Autorka otworzyła sobie drzwi – mogła napisać kontynuację losów Rebeki lub poprzestać na jednej części. Takie zakończenie pasuje do obu opcji.

„Świat marzeń zakupoholiczki” można porównać do „Dziennika Bridget Jones” – nie jest to może literatura wysokich lotów, a naprawdę dobre, wciągające babskie czytadło, przy którym nie trzeba specjalnie wytężać umysłu. Może naprawdę poprawić humor w deszczowy dzień.

Zatem jeśli chcecie odpocząć od fantasy, kryminałów czy sensacji, sięgnijcie po „Świat marzeń zakupoholiczki”. Będziecie się świetnie bawić, czytając o perypetiach Rebeki Bloomwood.

sobota, 1 września 2012

"Matka Pearl" Maureen Lee

tłumaczenie: Ewa Morycińska-Dzius
tytuł oryginału: Mother of Pearl
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: czerwiec 2012
ISBN: 9788377991824
liczba stron:
368
kategoria: literatura współczesna

Uwielbiam sagi rodzinne. Na "Matkę Pearl" już dawno ostrzyłam pazurki. Nigdy wcześniej nie czytałam żadnej z powieści pisarki, ale upatrzyłam już w bibliotece "Wrześniowe dziewczyny", lecz od "Matki Pearl" postanowiłam rozpocząć moje przygody z Maureen Lee.

Maureen Lee jest angielską pisarką. Mimo,że urodziła się w czasie II wojny światowej, to swoją przygodę z pisarstwem zaczęła 1990 r. Na swoim koncie ma około 20 powieści, w Polsce wydano cztery z nich. Książki pisarki można by zakwalifikować do rodzaju powieści rodzinnych z wojną w tle. Taką powieścią jest również "Matka Pearl"

Amy, matka Pearl, wychodzi z więzienia, gdzie odsiadywała wyrok za zabójstwo swojego męża Barneya. W 1939 r. dwie przyjaciółki Amy i Cathy spacerują po molo. Tam dziewczęta dostrzega Barney Patterson, który wraz ze swoim bratem Harrym spędza równie leniwe chwile, jak one. Młodzi mężczyźni podchodzą do dziewcząt i "strzała" Amora trafia Amy i Barneya ze wzmożoną siłą. Od tej chwili para jest nierozłączna. Dzieli ich niemalże wszystko: klasa społeczna, wyznanie, wykształcenie, cele i marzenia. Łączy wielka miłość. Para pobiera się w sekrecie przed rodziną. Amy wie (i tak się dzieję), że jej matka, brat i obie siostry pokochają jej męża. Na sympatię teściów, a szczególnie teściowej, która nienawidzi katolików, Amy nie ma co liczyć. Młodzi zatracają się w miłosnych uniesieniach, a w tle, aż huczą plotki o zbliżającej się wojnie. W końcu nadchodzi ten dzień. Barney trafia na front. Amy dowiaduje się, że spodziewa się dziecka, lecz po wizycie u teściowej traci je. Nieprzytomną synową znajduje teść i odtąd jest jej wielkim wsparciem. Wojna się przedłuża, Barney trafia do obozu jenieckiego. Po wojnie wraca...

Druga płaszczyzną fabuły są wydarzenia z 1971 roku. Dorosła córka Amy i Barneya dowiaduje się o przedterminowym wyjściu matki z więzienia. Amy znika bez śladu. Pearl czuje się zagubiona. Gdy zginął jej ojciec miała zaledwie pięć lat. Została ona wychowana przez wuja, brata Amy oraz jego spokojną i stateczną zonę. Z matką kontaktu nie miała. Nie wie, jak się zachowa, gdy nadejdzie dzień spotkania. Chciałaby się tyle dowiedzieć, o ojcu, matce, o sobie samej. Ma ona problemy z nawiązywaniem bliższych kontaktów z mężczyznami. Czy to przez wydarzenia z przeszłości? Pearl może liczyć nie tylko na pomoc wujostwa, ale też Cathy, która z uwagi na Amy otoczyła dziewczynę opieką.

Chciałabym napisać, że jest to ciepła, rodzinna opowieść, lecz tak nie jest. Ta książka to emocjonalna podróż. I jak każda podróż jest pełna pięknych i wzruszających momentów, jak i chwil grozy. Po czy spokojem można nazwać czasy wojny, nawet wtedy, gdy tam gdzieś czeka kochająca kobieta? Wojna jest okrutna, zmusza Barneya do czynów, o których nigdy by nawet nie pomyślał , zmienia go to kompletnie. Wspomnieć należy, że do wewnętzrnych zmian Barneya przyczyniła się także udana manipulacja jego matki. Czy to doprowadziło do tragedii?

Po przeczytaniu "Matki Pearl" zostałam fanką pisarki. Dostałam, to czego oczekiwałam: miłość, różnorodnych bohaterów, problemy zwyczajnych ludzi, ciekawe tło akcji i wielką tajemnice rodzinną, która zaskoczy niejednego czytelnika. Jedno mnie się ciutek nie podobało w fabulę. Otóż w pewnym momencie Pearl ma przebłyski, jak Barney traktował matkę. Ten fakt moim zdaniem trochę niepotrzebnie wyprzedzał bieg wydarzeń. Natomiast za duży plus uznaje podzielenie powieści na rozdziały, w których odrębnie autorka opowiada losy Amy i Pearl. Taki zabieg spowodował, że fabuła była jasna i przejrzysta, a całość czytało się płynnie.

Podsumowując. Ta lektura jest niezłym kąskiem dla tych, którzy lubią takie klimaty. Ja ze swej strony żywię nadzieję, że polubicie Amy i Pearl, a i może samą pisarkę?