niedziela, 5 sierpnia 2012

Przygoda fryzjera damskiego- Eduardo Mendoza

  Witam Was w tym nowym, wspaniałym miejscu. Cieszę się, że mogę wziąć udział w tym wyzwaniu i że mam okazję zacząć moją przygodę od fantastycznego dzieła.

  Pewnego, skromnego dnia, koleżanka wypożyczyła "Przygodę fryzjera damskiego" Mendozy, która następnie trafiła w moje ręce;) No i co? Jestem zachwycona! W życiu, podkreślam, w życiu (!), nie przeczytałam równie humorystycznego dzieła, które rozbawiłoby mnie od początku do końca. No, oprócz pierwszych kilku kartek, bo akurat wprowadzenie było dziwne. Dlaczego? Nie wiedziałam, czy ten gościu jest w więzieniu, w psychiatryku, czy gdzie indziej. Dopiero później się to wyjaśniło, okei, niech będzie. Ale, taki malutki minusik nie może tej książce zaszkodzić, w żadnym wypadku!!!




   Akcja toczy się głównie w Barcelonie (oprócz wprowadzenia). Pewien facet wychodzi na wolność (nie powiem skąd) i rusza na piechotę do Barcelony, gdzie mieszka jego siostra. Gdy tam dociera, okazuje się, że  wyszła, za równie brzydkiego jak ona, mężczyznę (geja w dodatku), który posiada skromny salon fryzjerski. Ów szwagier udziela mu przez pewien czas dachu nad głowa i daje posadę pomocnika fryzjera, ale później awansuje i wynajmuje skromne mieszkanie. Wszystko ładnie i uroczo. Do dnia, w którym spotyka kobietę, bardzo piękną, która wplątuje go w pełną intryg historię, prosząc go na początek o drobną przysługę, a on, głupi i zauroczony Hiszpanką, wchodzi w układ. No i się zaczyna akcja pełna werwy, humoru. Jedyne, co mi się nie spodobało, jak dobrze pamiętam, to zakończenie. Byłam nim rozczarowana. Szkoda, bo po równie wciągającym, pasjonującym i zadziwiającym początku i rozwinięciu, czytelnik ma nadzieję na taki sam koniec. Ale to nie zmienia faktu, że trzeba to przeczytać:). Kochani, by dowiedzieć się dalszych losów, sięgnijcie po to dzieło i dowiedzcie się sami. Doświadczcie na własnej skórze humoru Mendozy i zapragnijcie więcej! Dodam, że są również dwie pozostałe części, zawierające dalsze losy fryzjera, ale podobno nie są już tak świetne. Właśnie czekają na swoją kolej na mojej półce. Przeczytam i przekonam się, czy rzeczywiście tak jest, a następnie podzielę się tym z Wami.

   Powracając do samej książki, to czytałam i się śmiałam, a nigdy tego nie robiłam w takim stopniu przy żadnej lekturze, nawet mama się mnie pytała, o co chodzi. 
Książka ta jest bardzo, hmm, inteligentna. Posiada wiele skomplikowanych słów, które akurat  dobrze robią, gdyż powiedziałabym, wzbogacają wiedzę czytelnika i swój własny ojczysty język. Aż wstyd mi było jak po raz setny sięgałam do słownika wyrazów obcych, by sprawdzić polski wyraz. No wstyd. Ale, za to zrekompensowałam się i zapamiętałam kilka z nich, a więc dochodzę do następnego wniosku, że ta książka nie tylko bawi, ale i uczy:)


   Co do Mendozy, autor ma niesłychany talent do przekazywania humoru. Poprzez ten zabieg, zamienia groźne, tajemnicze momenty w komedie. Widać już po jego zdjęciu, że to człowiek ciepły, otwarty, pełen właśnie humoru i dystansu do świata. Jestem wielbicielką literatury hiszpańskiej. Moja przygoda z nią zaczęła się od Carlosa Zafona i jego "Cienia Wiatru". Kolejny jej przedstawiciel również mnie nie zawiódł, a jedynie utwierdził, że Hiszpanie są mistrzami pióra.

(czyż nie sympatyczny?:))

 Jestem bardzo ciekawa pozostałych części. Jak tylko je dostanę, zabiorę się do czytania!

Moja ocena: 6/6
Wydawnictwo: Znak

2 komentarze: