niedziela, 12 sierpnia 2012

„Więzień nieba” Carlos Ruiz Zafon

„W przyszłości wszystkie powieści będą czarne, albowiem jeśli w drugiej połowie tego patologicznego stulecia w ogóle cośkolwiek przetrwa, to będzie to zapach podstępu i zbrodni traktowanych i tak jako niewinne zabawy.”
Są takie książki, które wbijają się w pamięć i zapadają w serce. Dla mnie jedną z takich powieści jest „Cień wiatru” Zafona – historia, która ubarwiła moje sny i dostarczyła więcej emocji niż jakakolwiek inna. „Więźnia nieba” pragnęłam przeczytać, odkąd pojawiły się pierwsze doniesienia, że Zafon pracuje nad kolejną częścią cyklu Cmentarza Zapomnianych Książek. Po skończonej lekturze mogę powiedzieć tylko jedno: żałuję, że się skończyła i czekam na ciąg dalszy, bo, że ten nastąpi, nie wątpię. 

„Więzień nieba” przenosi nas ponownie na ulice Barcelony, do księgarni Sempere i Synowie. Akcja skupia się głównie na przeszłości Fermina Romero de Torres, powracając do czasów, gdy właśnie skończyła się wojna domowa, a do władzy, w wyniku krwawego przewrotu, doszedł generał Francisco Franco. Jak się okaże: przeszłość lubi do nas powracać i tak Fermin, jak i Daniel, będą zmuszeni zmierzyć się z niewygodną prawdą.

Opisywana historia dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych: w roku 1957, a więc w dwa lata po wydarzeniach, opisanych w „Cieniu Wiatru” oraz w latach 1939-1940, i nawiązuje do czasów, gdy Franco, chciał oczyścić Hiszpanię z przeciwników reżimu. Caudillo, podobnie jak duce czy fuhrer, sprawował dyktatorską władzę, aż do śmierci w 1975 roku. W czasach reżimu frankistowskiego liczyły się jedynie: Kościół, wojsko i falanga (faszystowska partia polityczna) i tylko zwolennicy generała mogli liczyć na zajmowanie wysokich stanowisk. Wrogowie frankizmu byli mordowani lub trafiali do więzień na długie lata. Pomimo wszechobecnej cenzury i represji, nie można odmówić Franco jednego: miał talent polityczny i dzięki niemu Hiszpania wyszła z kryzysu. Na temat ideologii frankizmu napisałam pracę magisterską, temat jest mi więc bliski, nie mniej jednak, nie będę Was, Drodzy Czytelnicy, zanudzać historią, której być może nie lubicie. Wróćmy więc do właściwego tematu.
„Więzień nieba” to lektura na jeden-dwa wieczory. Fabuła wciąga od pierwszych stron, akcja raz spowalnia, raz przyśpiesza. Zafon po raz kolejny udowodnił swój kunszt literacki: książka napisana jest pięknym językiem i czyta się ją z przyjemnością. Bohaterów można poznać po sposobie, w jakim się wypowiadają. Szczególnie specyficzny jest styl Fermina: nacechowany ironią, ciętą ripostą i humorem. Jak to u Zafona bywa: złote myśli i piękne cytaty czekają na nas, co kawałek.

 „Wariatem jest ten, kto się ma za całkowicie normalnego, a za nienormalnych uważa resztę.”

Książka mocno nawiązuje do, wspomnianego już, „Cienia wiatru” i „Gry Anioła”. Obie powieści czytałam naprawdę dawno i przyznam szczerze, że momentami żałowałam, że nie pamiętam większej ilości szczegółów. Wydawca pisze, że części cyklu można czytać w dowolnej kolejności, ja jednak się z tym nie zgadzam. Jako, że Daniel w „Więźniu nieba” otrzymuje rękopis „Gry Anioła” Davida Martina, z której ma się dowiedzieć prawdy, proponowałabym czytanie w następującej kolejności: „Cień wiatru”, „Więzień nieba” i na koniec „Gra anioła”. 

Co do zakończenia, to właściwie nie jest ono zakończeniem, a jedynie zaproszeniem do dalszej części historii, na którą czekam z utęsknieniem od chwili, w której odłożyłam książkę na półkę.
Pomimo tego, że „Więzień nieba” jest książką świetnie napisaną i bardzo wciągająca, to jednak nie dorównuje pierwszej części. Całość przypomina trochę dobry kryminał, który jednak nie jest niczym nadzwyczajnym. Brak mu bowiem emocji, zawartych na kartach „Cienia wiatru”. Poza tym nie jest to już tak niezwykła i hipnotyzująca historia, a czytelnik nie jest zaskoczony – niby otrzymał to na co czekał, jednak jak się często okazuje: nie jest to tym, czego naprawdę pragnął.
 „Mężczyźni są jak kasztany sprzedawane na ulicy: jak je kupujesz, wszystkie są gorące i pięknie pachną, ale ledwie je wyjmiesz z torebki, natychmiast stygną i nagle stwierdzasz, że większość z nich jest w środku zgniła.”

1 komentarz:

  1. "Cień wiatru" jeszcze czeka na mojej półce, ale wiem, że jeśli się zabiorę za tę książkę to nie będę w stanie jej odłożyć:) Chociaż czytałam jedną powieść Zafona "Marina" i niekoniecznie mi się podobała...

    OdpowiedzUsuń