poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Książę Mgły - Carlos Ruiz Zafón

Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł: Książę mgły
Oryginalny tytuł: El príncipe de la niebla
Wydawnictwo: MUZA SA
Data wydania: 2010
Stron: 200
Ocena: 7.5/10


Do książki usiadłam z wielkim zaciekawieniem, natomiast po lekturze mam bardzo mieszane uczucia. Na początku co pewien czas po prostu odkładałam książkę na bok. Kompletnie nie mogłam się skupić na tekście i nawet nie miałam uczucia jakie towarzyszyło mi przy kolejnych tomach Harrego Pottera, żeby zostać sam na sam z książką, odciąć się od otaczającego świata i tylko czytać. Ostatecznie jednak mogę stwierdzić, że książka podobała mi się i na pewno polecam ją fanom pisarstwa Carlosa.

Dlaczego więc mam mieszane uczucia i czuję niedosyt? Na początku poznajemy Maxa i jego rodzinę. Autor opisuje przeprowadzkę rodziny, codzienne zajęcia, i poznanie nowego kolegi. Rozumiem, nakreślenie sytuacji, fabuły i wstęp do akcji głównej musi być, bo bez tego też byłoby źle, ale dlaczego trwało to tak długo? Wszystko to, rzeczywiście było potrzebne i dało większe rozeznanie w sytuacji, jednak uważam, że autor mógł to wszystko skrócić poświęcając przy tym więcej uwagi akcji, która miała miejsce dopiero
praktycznie pod koniec.

Rodzina Carverów (trójka dzieci, Max, Alicja, Irina, i ich rodzice) przeprowadza się w roku 1943 do małej osady rybackiej, na wybrzeżu Atlantyku, by zamieszkać w domu, który niegdyś należał do rodziny Fleishmanów. Ich dziewięcioletni syn Jacob utonął w morzu. Od pierwszych dni dzieją się tutaj dziwne rzeczy (Max widzi nocą w ogrodzie clowna i dziwne posągi artystów cyrkowych), ale ważniejsze, że dzieci poznają kilkunastoletniego Rolanda, dzięki któremu mogą to i owo dowiedzieć się o miasteczku (np. historię zatopionego w wodach przybrzeżnych, pod koniec pierwszej wojny, okrętu "Orfeusz") i poznać dziadka Rolanda, latarnika Victora Kraya, który opowie im o złym czarowniku znanym jako Cain lub Książę Mgły, chętnie wyświadczającym usługi, ale nigdy za darmo. Coś, co dzieciom wydaje się jeszcze jedną miejscową legendą, szybko okazuje się zatrważającą prawdą.

Nota wydawcy

Czuję się trochę tak, jakby ktoś ze mnie zadrwił. Siedziałam, czytałam wstęp - bardzo długi wstęp - żeby potem praktycznie w jednej chwili dowiedzieć się jakie jest zakończenie. To trochę tak jak oglądanie filmu na TVN'ie. Oglądacie, wciągacie się w akcję i trzy minuty przed zakończeniem, puszczają Wam piętnastominutowe reklamy. Nie denerwuje Was to? Bo mnie bardzo.

Podsumowując, książka jest na pewno ciekawą pozycją, po którą warto sięgnąć. Nie twierdzę, że mi się nie podobała, bo była ciekawa i w sumie inna, jednak zmieniłabym w niej kilka rzeczy. Carlos Ruiz Zafón w moim mniemaniu jest świetnym pisarzem i każdy powinien zajrzeć do jego dzieł. Wydaje mi się, że osiągnął swój cel, którym było pisanie takich powieści, żeby każdy czytelnik - czy to dziewięcioletni, trzydziestoletni czy osiemdziesięcioletni - mógł zajrzeć i znaleźć coś dla siebie.

2 komentarze:

  1. Mam zamiar przeczytać jakąś książkę tego autora w umiarkowanie niedalekiej przyszłości, ale raczej zacznę od innej pozycji, zwłaszcza po Twojej recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja może znajdę od tej pozycji, bo będę wiedziała ża potem będzie już tylko lepiej ;) O ile oczywiście uda mi się ją dorwać ;)

    OdpowiedzUsuń