środa, 22 sierpnia 2012

"Książę Mgły" - Carlos R. Zafon


Carlos Ruiz Zafon zdobył wielką sławę dzięki bestsellerom Cień wiatru i Gra anioła. Jednak jego debiutancką powieścią był Książę Mgły. Autor ma swoich wiernych czytelników, głównie fanów literatury magicznej, ale dzięki tej młodzieżowej książce zyskał i mnie. Bo polubiłam postacie wykreowane przez Hiszpana, bo klimat mnie kompletnie urzekł, bo przeżyłam piękne chwile i płakałam rozstając się z moimi przyjaciółmi- bohaterami.

Na początku zaznaczę, że jest to jedyna książka tego autora, którą miałam przyjemność przeczytać, więc nie będę się odnosiła to całego jego dorobku literackiego. Aczkolwiek, jeśli jest o równie dobry, co Książę Mgły to nie dziwię się rzeszą fanów na całym świecie, którzy z tak wielkim entuzjazmem wchłaniają słowa Zafona.

Książę Mgły opowiada historię rodziny Carverów, którzy podczas wojny (rok 1943) przeprowadzają się do nadmorskiego miasteczka. Rodzice, dwie córki i ich syn muszą na nowo nauczyć się żyć, w nowym miejscu. Powoli poznają okolicę, a ich przewodnikiem zostaje Roland, który szybko zaprzyjaźnia się z Maksem i jego siostrą Alicją. Wtajemnicza ich w legendy i pokazuje magiczne miejsca, a na koniec zapoznaje ze swoim dziadkiem, Victorem, starym latarnikiem. Jednak cała historia nie jest sielanką. Na wyspie dzieją się dziwne i niewyjaśnione rzeczy. Co stało się z poprzednimi właścicielami domku Carverów? Kto zaatakował ich najmłodszą córkę? Kim naprawdę jest Victor, kim Roland, a kim tytułowa postać? Na te pytania, odpowiedzi szukajcie w Księciu Mgły.

Pierwszym, a zarazem największym walorem tej książki jest język. Bogaty w niesamowite opisy, piękne epitety i słowa, które idealnie skomponowane tworzą magiczną atmosferę. Np.:

(…)Przez okno zaczęły sączyć się pierwsze światła brzasku wystrajającego nad lasem. Pasma mgły snuły się pośród traw, zarośli i krzaków. Ciągnące od morza powiewały wiatru rozszarpywały je, (…)

Tak, więc śmiało można powiedzieć, że Zafon maluje słowem. Jego postaci zyskują, dzięki temu, prawdziwe charaktery, są jak żywi znajomi, z którymi włóczymy się po plaży i przeżywamy serię niesamowicie napisanych zdarzeń. A sama historia pochłania nas, aż sami nie zorientujemy się, że zostało nam tylko kilka kartek do końca opowieści.

Zakończenie, jakie zafundował swoim młodym czytelnikom Zafon, jest bardzo dojrzałe. Mówi o walecznych czynach, o honorowych wyborach, o wartościach, za które warto oddać życie. Bo to piękna opowieść o przyjaźni, o obietnicach, o przeszłości, o miłości a także o okrucieństwie świata. Tragiczne wydarzenia, są równoważone poprzez piękne młodzieńcze uczucie jakie rodzi się pomiędzy bohaterami. Beztroska, szczęście, niewinność i ta pierwsza prawdziwa miłość są odskoczniami od smutnego zakończenia. Czytelnikowi na zawsze zostaną w pamięci te piękne chwile, podczas których rozkwitała tak wielka miłość. Ale również kiedy rodziła się przyjaźń Maksa, Alicji i Rolanda.

Książkę polecam każdemu, nie tylko młodzieży. Jest to piękna opowieść, która oderwie nas od trosk i problemów codziennego życia. Pozwoli odetchnąć i przeżyć niesamowitą przygodę, na którą nikt nie jest za stary, czy za młody. Mnie osobiście urzekła historia trojga przyjaciół, a ich postaci zostaną ze mną na długo. Miłość Alicji i Maksa będzie mi symbolem młodzieńczego, a zarazem dojrzałego uczucia, tej prawdziwej, wielkiej miłości, która zdarza się raz w życiu. A całą książkę będę miło wspominać jeszcze przez długi czas. Magia słowa Zafona w Księciu Mgły zaczarowała mnie i mam nadzieję, że i wiele przyszłych czytelników.

4 komentarze:

  1. Trudno tego pana nie kojarzyć, ja jednak nie miałam przyjemności zapoznać się z jego książkami. Myślę jednak, że gdy już zdecyduję się sięgnąć po jakąś książkę autorstwa Zafona, zacznę właśnie od Księcia Mgły :)
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ją roj temu i wtedy pierwszy raz miałam kontakt z Zafonem. Uważam, że to pierwsze książki były najlepsze w jego dorobku. Czytając odczuwałam lęk, a zakończenie ... no cóż,szkoda, że zakończyło się śmiercią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zachęcająca recenzja, ale w wakacje chyba juz nie znajdę czasu na takie magiczne opowieści... Niestety

    OdpowiedzUsuń
  4. Przymierzam się, bo na razie ochota u mnie na poziomie średnim, ale ja tak mam, że do wszystkiego muszę dojrzeć.

    OdpowiedzUsuń