środa, 10 kwietnia 2013

"Poczucie kresu" - Julian Barnes



Ostatnimi czasy powieści Juliana Barnes'a - "Arthur & George","The Sense of an Ending", "Pulse" oraz "England, England" zajmują dumne miejsce na mojej półce.  Dziś czas na powieść, która zapewniła swemu autorowi nagrodę Man Booker Prize w 2011 roku, znaną w Polsce pod tytułem "Poczucie kresu" - "The Sense of an Ending".

Narratorem powieści jest Tony Webster, którego poznajemy na początku historii jako zwyczajnego nastolatka posiadającego grupkę zgranych przyjaciół, uczęszczającego do szkoły, ot, niewiele różniącego się od swych rówieśników. Towarzyszymy mu wraz z upływem kolejnych lat w rozważaniach dotyczących życia, podejmowanych decyzji oraz otaczających go osób. Barnes nie męczy nas  odległymi, obcymi problemami czy ciężką i nieciekawą narracją, niejednokrotnie przekazując słowami Tony'ego nawet zbyt dosłowną codzienność, której bohaterem równie dobrze mógłby być każdy z nas. Nie jest to książka, którą czytamy w pogoni za konkretną odpowiedzią czy rozwiązaniem pewnego problemu. Stanowi ona raczej pretekst do rozważań i zaangażowania się w pewnego rodzaju dialog z narratorem.

Już od pierwszych stron dużo słyszymy o historii, przemijaniu, tym, jak przekazywana jest wiedza o minionych czasach. W trakcie rozmowy jednego z uczniów, przyjaciela Tony'ego - Colina - z nauczycielem historii, Joe Hunt'em, trafiamy na jedną z bardziej orginalnych definicji historii jaką kiedykolwiek słyszałam, a mianowicie:

[Colin] 'History is a raw onion sandwich, sir.'
[Old Joe Hunt] 'For what reason?'
[Colin] 'It just repeats, sir. It burps. We've seen it again and again this year. Same old story, same old oscillation between tyranny and rebellion, war and peace, prosperity and impoverishment.'[1]

Książka Barnes'a traktuje jednak nie tylko o historii przynoszącej na myśl wielkie wydarzenia czy powszechnie znane postaci, a również historię samą w sobie, ideę rozumianą jako doświadczanie i przekazywanie przeszłości nawet tej bliższej, prywatnej, rozgrywającej się tuż za rogiem. Jest to jedna z książek, które dają do myślenia.

'[...] I remember what Old Joe Hunt said when arguing with Adrian: that mental states can be inferred from actions. That's in history - Henry VIII and all that. Whereas in the private life, I think the converse is true: that you can infer past actions from current mental states.'[2]

Czy nasze wspomnienia są bezsprzeczym i nieomylnym świadectwem tego, co było, czy też manipulujemy faktami i wydarzeniami by uzyskać i zapisać w pamięci obraz, który nam odpowiada? Jak bardzo nasza ingerencja zmienia realne wydarzenia sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat? Jaki wydarzenia te mają wpływ na nasze obecne decyzje, nasz charakter, postawy wobec innych? W swych rozmyślaniach Tony dochodzi do wniosku, że '[...] when we are young, we invent different futures for ourselves;  when we are old, we invent different past for others.'[3] Ciekawe, prawda?

W książce oczywiście pojawiają się kobiety, Tony bowiem powoli układa sobie życie, one zaś stanowią bardzo ważny element jego egzystencji. Czy jest to jednak powieść o związkach i kobietach? Nie sądzę. Może raczej o idei kobiet i związków kształtowanych przez kolejne lata doświadczeń, o samym wyobrażeniu, o tym, jaki mają wpływ na postrzegane i zapamiętane przez nas wydarzenia, nie zaś o samej istocie rzeczy.

Wyobrażam sobie, że pewnym osobom powieść ta może nie przypaść do gustu, bo niezbyt wartka akcja, miłość mało romantyczna, a bohater to tylko myślący pacyfista. Może to słabość do prozy Juliana Barnes'a, ja jednak bardzo mocno polecam.



[1] Barnes, J. (2012)  The Sense of an Ending, Vintage Books: London, s.16.
[2] Ibidem, s.54.
[3] Ibidem, s.80

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz