wtorek, 29 stycznia 2013

"PERSWAZJE" JANE AUSTEN


Kiedy myślę o powieściach Jane Austen, zawsze narzuca mi się podział na dwie grupy. W jednej są: "Duma i uprzedzenie", "Emma" i "Rozważna i romantyczna", "Opactwo Northanger". Ich bohaterki są młode, a perypetie jakie je spotykają nie są pozbawione wątków humorystycznych. Kiedy je czytam mam wrażenie, że z ich kart płynie poczucie optymizmu i wiary w szczęśliwe zakończenie.
Całkiem inne są natomiast "Perswazje" i "Mansfield Park". Tematem głównym obu jest oczywiście historia miłosna, ale przedstawiona z innego punktu widzenia.
W "Perswazjach" Jane Austen bohaterką jest już zbliżająca się do 30 roku życia Anna Elliot, kobieta, której świeżość młodości już przeminęła. Niezbyt ceniona przez ojca i siostry, od początku zdobyła jednak moją sympatię.
Anna jest  typem osoby, twardo stąpającej po ziemi i potrafiącej stawić czoła problemom, które spotykają jej rodzinę.
Elliotów poznajemy w trudnym momencie, kiedy muszą całkowicie zmienić swój tryb życia. Do tej pory wiedli egzystencję wypełnioną przyjemnościami, kolejnymi sezonami w Londynie, a radością pana Elliota było przeglądanie "Almanachu baronetów" i napawanie się własną pozycją społeczną. Kłopoty finansowe, które zmuszają ich, do przeprowadzki i wynajęcia własnej siedziby, są w ich przekonaniu, wynikiem nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, a nie rozrzutnego życia, które nie miało pokrycia w rzeczywistych dochodach, płynących z majątku.
Posiadłość zostaje w końcu wynajęta, Anna postanawia spędzić jeszcze trochę czasu, przed wyjazdem do Bath, w domu swojej siostry, Mary,
Wtedy też spotyka ponownie mężczyznę, którego kiedyś darzyła szczerym, ale nieśmiałym uczuciem młodej kobiety, rozbitej pomiędzy własnymi pragnieniami, a oczekiwaniami rodziny. Ponieważ jej wybranek - kapitan Wentworth nie był wtedy osobą majętną, ani uznaną w środowisku marynarskim, Anna uległa namowom rodziny i przyjaciół i odrzuciła propozyję małżeństwach. Po latach, kiedy dom Elliotów wynajmuje siostra Wentwortha z mężem ich spotkanie wydaje się nieuniknione. Jednak ich pozycja uległa przez ten czas zmianie. Kapitan zdobył majątek i szacunek, zaś Anne, choć nadal może się poszczycić dobrym pochodzeniem, czuje, że jej czas już minął. Cóż, określenie jej mianem starej panny, samo ciśnie się na usta.
A jednak Jane Austen sprawiła, że od początku kibicowałam jej postaci, choć sama Anna, nie widziała już dla siebie praktycznie żadnej nadziei na odmianę losu. Swoje położenie przyjmuje z godnością. Jej działania zmierzające, do tego, by znaleźć dla siebie azyl wśród rodziny, która nie podziela jej upodobań i przekonań są pełne cichej rezygnacji z marzeń, dawno uznanych za niemożliwe do spełnienia.
Jej spotkania z kapitanem Wentworthem praktycznie pozbawione są rozmów, ale angielska pisarka potrafiła nasycić je taką dozą napięcia płynącego z wzajemnych spojrzeń i drobnych gestów, że od razu można wyczuć, że nie wszystko jest tutaj stracone. Obie strony są jednak jakby zamknięte w swoich skorupach. Zarówno Anne, jak i Wentworth pamiętają, że łączą je przykre wspomnienia i żadne nie chce powtórnego zranienia, choć Anne jest świadoma tego, że jej uczucia nie uległy zmianie. Ale czy druga strona czuje to samo?
Rozdziały tej powieści wypełniają rozważania, dociekania, nieśmiałe przypuszczenia, poczucie kiełkującej nadziei, które są jednak zaraz weryfikowane przez ciągłe wątpliwości, czy spojrzenie, gest pojedyńcze słowo zostały na pewno dobrze zrozumiane.
Subtelność tych opisów jest przejmująca i nie pozwala nikomu pozostać obojętnym, wobec rozgrywającej się na naszych oczach, cichej walki o własne szczęście.
"Perswazje" to niewiele ponad 200 stron w wydaniu, które czytałam, a jednak nasycone są tyloma trafnymi spostrzeżeniami na temat społeczeństwa, zasad funkcjonowania w towarzystwie, a pojawiające się postacie drugoplanowe to prawdziwy majstersztyk. Niektóre wręcz karytakularne rysy uwypuklają wszelkie wady nieodpowiedniego wykształcenia, czy podporządkowania wszechwładnej etykiecie.
Postępowanie Anny wydaje się sposobem autorki, na wyrażenie przekonania, że tylko decyzje podjęte w zgodzie z własnym sumieniem, kierowanie się poczuciem moralności i przyzwoitości gwarantuje prawdziwe szczęście.  
I choć powieść pozbawiona jest dramatycznych wydarzeń, czy gwałtownych zwrotów akcji, to śledzenie fabuły dostarcza prawdziwej przyjemności, polegającej na obcowaniu z pięknem stylu, jakim posługuje się autorka. A historia miłosna po raz kolejny oparta na wadze właściwego urodzenia i majątku, zagłębiająca się emocje targające głównymi bohaterami, ani przez chwilę nie staje się nużąca. 


Przeczytane w ramach wyzwania "Klub Jane Austen" i Tea Time z Corridą
Booktroter: Anglia

Opublikowane również na blogu: KSIĄŻKOWE PODRÓŻOWANIE

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Jednak to nie moje klimaty. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z kolei ja uwielbiam Austen. Jej książki zabierają do innego świata, w którym panowały inne zasady. Te książki mają klimat.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta Austen jeszcze przede mną. :) Zostawię ją chyba na koniec przygody z Jane, bo jakoś mnie do niej najmniej ciągnie.

    OdpowiedzUsuń