piątek, 1 lutego 2013

"Les Miserables Nędznicy"



Mózg odmawia mi posłuszeństwa. Chcę tu napisać konstruktywną recenzję, ale zwyczajnie nie mogę. Jestem tak bardzo poruszona tym filmem, że po dobrych siedmiu godzinach od wyjścia z kina mam jeszcze ciary na plecach, a ręce mi się trzęsą jak w febrze.

Ta historia jest tak niezwykła i przejmująca, że sama nie wiem co o niej napisać. To wzruszająca opowieść o przebaczeniu, szlachetności i miłosierdziu. To dowód na to, że pomoc może czasem przyjść z najbardziej niespodziewanej strony. Dzieje prawdziwej miłości do drugiego człowieka, która potrafi zwyciężyć nawet najbardziej przerażające przeszkody i przeciwności. Przejmująca historia nadziei zapalającej się w mroku najgłębszej rozpaczy od nieznanej ręki. Drogowskaz zawracający zbłąkanych na właściwą ścieżkę.
Wreszcie - to historia ludzi, którzy dla wolności poświęcili wszystko. Walcząc o słuszną sprawę byli gotowi podjąć każde ryzyko, nawet śmierci. Wbrew rozsądkowi postawili wszystko na jedną kartę i z ogniem w sercu i dumą w oczach chwycili za broń, aby do ostatniej kropli krwi bronić swej godności i swobody.

Fabuła jest na tyle złożona, że ten krótki opis nie oddaje nawet ćwierci tego, co chciałabym o nim napisać. Od kiedy wróciłam do domu, wołam sobie do chwila "Paryż, na barykady!!!" i nucę "Do you hear the people sing...?", doprowadzając moich rodziców do szału. Ale jest jeszcze tyle do opowiedzenia...


Choćby muzyka. Nie jestem w stanie już więcej żyć, nie usłyszawszy więcej "One Day More""Red And Black" albo wspomnianego wyżej "Do You Hear The People Sing?" - te utwory, w których śpiewają wszyscy razem, sprawiają, że mam gęsią skórkę. No i co z fenomenalnym "Stars" (o mój, Russel Crowe i jego głos...), "I Dreamed A Dream" (przy którym uroniłam chyba łezkę. Może dwie. Ewentualnie zalałam się łzami jak małe dziecko) oraz "Who Am I", które potrafi zupełnie rozwalić psychikę? Każdy utwór w tym filmie jest tak przepełniony emocjami, że albo wyciska łzy, albo rozjaśnia twarz uśmiechem, albo ściska serce... Tego nie sposób opowiedzieć, to trzeba zobaczyć.

A w połączeniu z cudowną grą aktorów tworzy to mieszankę wybuchową, która po eksplozji zostawi w sercu widza ślad już na zawsze. Hugh Jackman wykreował charakter godny najwyższego uznania i podziwu, i choć z pewnością wzbudził moją sympatię i współczucie, nie był tym, który wywołał we mnie największe emocje. Russel Crowe bowiem, oprócz operowania zwalającym z nóg wokalem, tworzy na ekranie postać, której nie sposób zignorować. Co więcej, to jeden z tych bohaterów, którzy powinni być znienawidzeni, a budzą w odbiorcy dziwną, niemożliwą do uargumentowania sympatię, wynikającą chyba z pewnego rodzaju żalu. Jego dramat, tragiczna historia, konflikt wewnętrzny są tak niezwykle wzruszające, że Javert będzie mi towarzyszył w myślach jeszcze przez długi, długi czas.
Najbardziej polubiłam (tak, właśnie POLUBIŁAM, pomimo, że brzmi to tak dziecinnie, to dokładnie tak było) Eponine i Gavroche'a. Ich losy i postaci, pomimo, a może właśnie dzięki swej prostocie, urzekły mnie bez reszty i wywołały wcale nie wzniosłą radość oraz smutek.
Oczywiście uśmiech na twarzy musieli wywołać cudowni Sacha Baron Cohen i Helena Bonham Carter jako Monsieur i Madame Thenardier. A ich "Master of the House" był idealnym przerywnikiem w pełnej napięcia i dramatu historii.

Cóż, mogłabym pisać i pisać o "Les Miserables" przez całą noc, a potem przez cały dzień, ale przecież nikt nie będzie czytał tych moich wypocin. Znacznie lepiej zrobicie wybierając się na ten film samemu, bo to po prostu trzeba zobaczyć. Dawno żaden film mnie tak nie urzekł, bo jestem raczej zwolenniczką słowa pisanego i filmy oglądam okazjonalnie. Ale z całą mocą mogę powiedzieć, że nie żałuję wybrania się dziś do kina, bo "LM" był wart każdej sekundy, jakiej na niego poświęciłam.
Wielkie i serdeczne: TO TRZEBA ZOBACZYĆ!! bo, zwykłe "polecam" nie oddaje tego, co chcę przekazać.



O mój, chyba znowu będę beczeć...
PARYŻ NA BARYKADY!!

2 komentarze:

  1. Wszyscy wypowiadają się o tym filmie w samych superlatywach. Chyba i ja muszę go obejrzeć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Russella wiec film obejrzę na 100%, a dzięki Tobie wiem, że nie będę rozczarowana

    OdpowiedzUsuń