poniedziałek, 25 lutego 2013

" Brak tchu" George Orwell

George Orwell to pisarz, którego zaczęłam czytać zbyt wcześnie. Niemal przymusowo, bo pod postacią lektury szkolnej, zawitał w moim domu dwukrotnie i spotkał się u mnie z ogromnym niezrozumieniem. „Folwark zwierzęcy” i „ Rok 1984” kojarzyły mi się przez lata z mozołem przedzierania przez strony i rozczarowanym spojrzeniem nauczycielki, że ja i moi współklasowi winowajcy nie doceniamy wielkich dzieł literackich, nie odnajdujemy drugiego dna i zawartych w nich przesłań. Przez lata kojarzyłam nazwisko Orwella z trudem czytania i z niechęcią myślałam o sięgnięciu po inne jego dzieła. Gdzieś jednak kołatała mi się w głowie zaszczepiona myśl, że Orwell wielkim pisarzem jest i trzeba mu dać kolejną szansę. Odsuwałam tą myśl aż do momentu, kiedy ujrzałam wznowienie „Braku tchu”, wtedy też pomyślałam, że może to jest moment, aby zmierzyć się z pisarstwem Orwella raz jeszcze. Bogatsza o wiele przeczytanych książek, z zupełnie innym bagażem własnych doświadczeń – zabrałam się za czytanie.

Nie przeczytałam tej książki w jeden wieczór, chociaż mogłam. „Brak tchu” wymaga i zasługuje na chwilę refleksji, zastanowienia. Pozornie to opowieść o zwykłym człowieku w średnim wieku, „panie Grubszym” – George’u Bowlingu, obrośniętym w tłuszczyk agencie ubezpieczeniowym, właścicielu sztucznej szczęki, małżonku i ojcu dwójki dzieci.  Powinien być szczęśliwym człowiekiem, ale nie jest. Dom jest obciążony kredytem, praca nie przynosi satysfakcji, małżeństwo rozczarowuje, a dzieci są roszczeniowe i denerwujące. W powietrzu zaś wisi wojna, która Bowling wyczuwa szóstym zmysłem, wieszczy kolejną ludzką katastrofę, wypowiada wiele cennych myśli na temat zniszczeń, które przynosi wojna nie tylko w świecie materialnym, ale w sercach i umysłach ludzi. Oczywiście nie bez powodu główny bohater nosi to samo imię co autor, wszystkie myśli i osądy Bowlinga są w istocie ukrytym między wierszami pacyfistycznym manifestem Orwella.

George Bowling pewnego dnia widzi afisz, który przywołuje lawinę wspomnień. Zabiera nas do krainy swojego dzieciństwa – Dolnego Binfieldu, jego krainy szczęśliwości, najpiękniejszego kawałka jego życia. Bowling, narrator powieści, ma naturę gawędziarza, plastycznie opowiada o początku dwudziestego wieku oraz okresie międzywojennym, odmalowując nie tylko szczegóły życia ówczesnych ludzi, ale także o magię i szczęśliwość dzieciństwa.
Niby to oczywiste i nie podlegające dyskusji, ale ilu z nas zdaje sobie sprawę, że świat dzieciństwa nigdy już nie wróci, rzeczy, osoby, miejsca, widziane i spotykane wtedy przemijają, zmieniają się, tracą ów specyficzny czar? Ile marzeń, których spełnienie jest o wyciagnięcie ręki, odkładamy na później? Ile złożonych obietnic rzucamy w kąt pamięci? Życie i świat gnają naprzód, zachodzą zmiany, które nie pozwalają na powrót do tego co było.  Życie to nie raz magia i ulotność chwili, uśmiech złapany w locie, piękny, słoneczny wieczór nad brzegiem stawu, największa ryba w czekająca na złowienie. Tylko raz mamy okazję tego doświadczyć. Nie przegapmy tego.  To właśnie najbardziej krzyczało do mnie ze stron książki. Życie jest ulotne, złożone z iskrzących w czasie chwil. Łapmy je i nie pozwalajmy im uciec. Kolekcjonujmy je w albumie najpiękniejszych wspomnień.

Tak. To był dobry czas na tą lekturę, „Brak tchu” Orwella do wzruszająca, literacka podróż, która ujęła mnie subtelnościami, ruszyła głęboko schowane pokłady wrażliwości, pobudziła do poszukiwań myśli i znaczeń niewypowiedzianych wprost. Podobała mi się bardzo, ale też i bardzo zasmuciła. Fatalizm autora przybija i przygwożdża czasami do podłogi.
Takiego Orwella chcę szukać i znajdować.

________________
Notka pochodzi z Myśli Czytelnika

10 komentarzy:

  1. Orwella czytałem tylko Folwark Zwierzęcy i muszę powiedzieć, że miała nawet swój klimat.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tym autorze słyszałam już parę razy za sprawą dwóch jego słynnych książek, czyli „Folwark zwierzęcy” i „ Rok 1984”. Co do powyższej pozycji, to jakoś nie potrafię się do niej przekonać. Może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety tej książki Orwella nie czytała, ale na pewno to nadrobię, skoro tak bardzo zachęcasz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł przyciąga uwagę.. Myślę, że książka by mnie zainteresowała mimo, że nie znam dzieł tego autora.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. zapowiada się ciekawie, może przeczytam.
    ładnie tu, będę wpadać, a Ciebie kieruję do mnie: inaczejznaczypomojemu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Orwella znam tylko 1984, ale po resztę jego dorobku też na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię tego autora..a książka wydaje mi się mega ciekawa!Zajrzę na pewno.Już zapisałam sobie w kalendarzu,żeby zobaczyć ją w bibliotece :)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. wstyd się przyznać, ale nei czytałam żadnej z książek tego autora. ale chyba czas to zmienić :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro jest to książka wzruszająca, chętnie sięgnę, tym bardziej, że nie miałam przyjemności jeszcze z twórczością tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna recenzja...książkę mam w planach, bardzo mnie cieszy, że jest tak wartościowa:)

    OdpowiedzUsuń