poniedziałek, 11 lutego 2013

"Atlas chmur" David Mitchell


“Atlas chmur” Davida Mitchella to łamigłówka, gra umysłowa do której zaprasza nas pisarz. Wymaga skupienia, myślenia, przestawienia szarych komórek na wysokie obroty.
To sześć, odrębnych historii, zapisanych kodem 1, 2, 3, 4, 5, 6, 5, 4, 3, 2, 1. W tej właśnie kolejności je poznajemy.
„Adama Ewinga Dziennik Pacyficzny" to zapiski adwokata, ktory w 1850 roku był pasażerem „Wieszczki”. Robert Frobisher, jest muzykiem, który w okresie miedzywojennym trafia do Belgii, gdzie zostaje pomocnikiem wybitnego kompozytora Vyvyna Ayrsa. Tam też znajduje dziennik Ewinga, o którym pisze w listach do przyjaciela, fizyka Rufusa Sixsmitha. W części trzeciej pod tytułem „Okresy półtrwania. Pierwsza zagadka Luisy Rey” poznajemy historię samego Rufusa Sixsmitha. Czwarta część opowiada o losach Tomothy’ego Cavendisha, wydawcy, który trafia, bynajmniej nie z własnej woli, do domu spokojnej starosci, a przypadkiem w jego bagażu znajduje się nadesłany do wydawnictwa rękopis „Okresów półtrwania”. W piątej części główną bohaterką jest klon Sonmi-451, która obejrzała film będący poprzednią historią. W szóstym opowiadaniu przenosimy się do postapokaliptycznej hawajskiej wyspy, gdzie Sonmi-451 jest bogiem. Następnie historia po historii cofamy się do tyłu. Intrygujące?

Na początku myślałam, że to faktycznie jest „wariacja matrioszkowa”, jednakże teraz sądzę, że to jednak osobne historie, które mówią mniej więcej o tym samym, ale w inny sposob, łączą się dwoma drobnymi ogniwami (coś w rodzaju deja vu bohaterów oraz charakterystycznego znamienia w kształcie komety, które to oczywiscie mają nam coś sugerować, być może zbyt mocno). Każda historia, w jakiś sposób zapisana, przenika do kolejnej opowieści, ma w pewien sposób być wskazówką, uczyć czegoś nastepne pokolenie.

Konstrukcja powieści faktycznie jest inteligentna, bowiem tematy, które są już eksploatowane w literaturze od wieków, pisarz ujmuje w zupełnie inną formę. Mamy więc między innymi dziennik, opowieść epistolarną, thriller, futurystyczną dystopię w formie wywiadu. Każda historia charakteryzuje się specyficznym językiem i klimatem, odpowiadającym danej epoce. Z małym zastrzeżeniem – moja ulubiona, druga historia muzyka Frobishera, ma klimat bardziej z epoki wiktoriańskiej, niż z okresu międzywojennego, ale to już moje, prywatne, odczucie.

W swojej podróży przez czas i historię, ta przeszłą i przyszłą, David Mitchell pokazuje nam, że nasze życia, nasze wybory, działają na zasadzie naczyn połączonych i z perspektywy czasu pokazuje nam historie naszych żyć, kultur i religii. “Atlas chmur”  to historie opowiadajace nam czym jest dobro i zlo, początek i koniec, miłość i nienawiść. To także powieść o skutkach wspinania się po szczeblach cywilzacji za wszelką cenę, o niewoleniu człowieka przez drugiego człowieka, o pędzie do władzy i zaślepieniu pieniądzem. Nie unikniemy pytań o to, czym jest człowiek i człowieczeństwo.

David Mitchell pozwala nam się rozsmakować w swoich historiach, cieszyć się różnorodnym językiem, klimatem, wyzywa nas na intelektualny pojedynek, którego prostym z pewnością nazwać nie można. Niektóre jego słowne potyczki przypadly mi bardzo do gustu, inne mniej. Z pewnością piąta i szósta historia, przeniesione do dalekiej przyszłości, były dla mnie prawdziwym wyzwaniem, bowiem nie czytam i nie lubię takiej literatury. Tak, tutaj się męczyłam, a przebrnięcie przez te rozdziały było dla mnie dosyć trudne. Te opowieści sięgają daleko poza miejsce, gdzie kończy się moja wyobraźnia, a więc zainteresowanie i chęć czytania.
Moje nastroje podczas czytania zmieniały sie niekiedy z historii na historię, a niekiedy ze strony na stronę. Od rozbawienia, przez uczucie grozy do głębokiej frustracji. Doceniam tą książkę i wagę stawianych tam pytań. Nie jest to jednak mój najulubieńszy kawałek literatury i chociaż czuję się bardzo wymęczona, uważam, że to dobra książka. Gdyby wycięto mi te furystyczne kawałki lub przynajmniej mocno okrojono, lektura byłaby dla mnie z pewnością bardziej strawniejsza. 

Atlas chmur to także nazwa kompozycji Frobishera na sześć instrumentów, właściwie solówek, które przechodzą jedna w drugą. Tak samo z nami gra David Mitchell, pozwalając przenikać się głosom rożnych bohaterów, mających różne idee, przekonania, wartości.

Macie ochotę na taką grę?

_____________________

Notka pochodzi z Myśli Czytelnika.

14 komentarzy:

  1. Miałam okazje oglądać ekranizację "Atlasu chmur" w kinie i muszę przyznać, że historia zrobiła na mnie duże wrażenie. Jestem przekonana, że w wersji pisanej prezentuje się jeszcze lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ekranizacja i książka wciąż przede mną ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam ekranizację i była całkiem niezła, teraz czaję się na wersję papierową:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi nie mniej ciekawie, niż surrealistycznie...Ale warto mieć na uwadze ten film.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno nie jest to lekka lektura. Z racji tego, ze narazie nie mam czasu, ani siły żeby się skupiac na książkach, na razie jej nie przeczYtam. Ale w przyszłości, gdy nadarzy sie okazja to na pewno.
    Obserwuje
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm jak najbardziej mam ochotę na taką grę ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie czytałam, ale Twoja recenzja bardzo zachęca. Piszesz bardzo ciekawie. Będę wpadać tu częściej, a jeśli masz ochotę to i ty wpadnij do mnie. Pozdrawiam.
    http://true-villain.blog.pl
    http://namuzowani.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, a na mojej półce ona stoi i czeka.. jakoś nie mogę się za nią zabrać.. Ale może warto, kto wie, pewnie to ostatnia taka książka na dłuższy czas w moim repertuarze :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Dużo dobrego o książce tej już słyszałam i na pewno po nią sięgnę. Jeśli w końcu uda mi się ją upolować w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie :)
    http://ksiazkowy-kacik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Spodobał mi się film na podstawie tej książki, teraz usiłuję przeczytać ją, trochę długa jest.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam tej książki.:P

    A co to akcesoriów do zaparzania herbaty, wejdź na skworcu.pl i wpisz w wyszukiwarkę "zaparzacz" i tam Ci wyskoczą różne. :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tę książkę kilka tygodni temu. Na początku szła mi trochę opornie, przede wszystkim przez styl pisania pierwszej, a zarazem ostatniej opowieści, jednak potem nie mogłam się oderwać.
    Historia Cavendisha i listy Frobishera najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  14. Tym razem chyba nie dla mnie, ale recenzja bardzo interesująca. :P

    OdpowiedzUsuń