W listopadzie, gdy przyroda serwuje nam mgłę, wiatr i ulewy, gdy ciemność zapada tak wcześnie, że mam wrażenie, iż dzień na dobre się nie rozpoczął, a już się skończył, dopada mnie chandra. Tak jest co roku, więc profilaktycznie się do niej przygotowuję składując na jeden stos książki, które można pochłonąć w jeden czy dwa wieczory. Lektury, które pasują do kocyka, kubka aromatycznej herbaty, kota u boku i niwelują skutki uboczne tego, co dzieje się za oknem. W tym roku na samym wierzchu znalazło się „Dziedzictwo” Katherine Webb.
Książka napisana jest w dwóch płaszczyznach czasowych. Początek XXI wieku. Dwie siostry – Erica i Beth – przyjeżdżają po śmierci babci do Storton Manor, siedziby rodowej Calcottów. Obydwie zaprzestały odwiedzin w tym miejscu dwa lata po tragicznym zaginięciu ich kuzyna Henry’ego. Beth od tamtego czasu zamyka się w sobie, pogrążając się w coraz bardziej w depresji, zostawiając czasami otwartą niewielką furtkę dla syna, siostry i rodziców. Erica jest przeświadczona, że istnieje związek pomiędzy pogarszającą się kondycją psychiczną siostry, a tym rodzinnym dramatem. Co się zdarzyło w świecie dwunastoletniej wówczas Beth?
Początek XX wieku. Prababka młodych kobiet – Caroline, to dama z wyższych nowojorskich sfer. Zakochuje się bez pamięci w farmerze, poślubia go i wyjeżdża na rancho w Oklahomie. Zupełnie nieprzygotowana na to, co ją czeka na bezkresnej, gorącej prerii, musi się zaadoptować do życia na Dzikim Zachodzie. Czy jej się to uda?
Ciąg dalszy na moim blogu. Zapraszam.
masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńJA jak na razie nie mam czasu na czytanie eh:/
OdpowiedzUsuńTakiej książki jeszcze nie czytałam ale zapowiada się ciekawie :D muszę po nią sięgnąć .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie :) może obserwujemy ? :p