sobota, 15 września 2012

„Klucz do Otchłani” Jose Carlos Somoza - o tajemniczych początkach ludzkości

„Wiemy, że Biblia ma zawierać Słowo Boże, gdy tymczasem „Księga tysiąca i jednej nocy” to zbiór zmyślonych historyjek. To jest obwoluta: to, co wiemy lub chcemy wiedzieć na temat tych dzieł. A teraz wyobraźmy sobie, że Biblia i „Księga tysiąca i jednej nocy” wiele pokoleń temu zamieniły się okładkami: dzisiaj o poczynaniach Jahwe czytano by ku ogromnej uciesze dzieciom na dobranoc (…), heretycy zaś szliby na tortury za przeczenie świętości Szeherezady.”

Jak pisze Somoza, powyższy cytat z jego książki „Dafne znikająca” stał się dlań inspiracją do napisania „Klucza do Otchłani”, powieści, która z mitologii Cthulhu Lovecrafta czyni Biblię. Pisarz stworzył bardzo interesujący świat, zdominowany przez religię. Przez całą książkę powraca do czytelnika pytanie: a gdyby Biblia i „Mity o Cthulhu” zamieniły się okładkami, czy prowadzilibyśmy wojny w imię Rozdziału Drugiego czy Jedenastego?

Właściwa akcja „Klucza do Otchłani” rozpoczyna się w chwili, gdy fanatyk Klaus Siegel postanawia popełnić spektakularne samobójstwo w pociągu. Na swojego „spowiednika” wybiera Daniela Keana, młodego konduktora, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwej porze. Klaus wyjawia Danielowi tajemnicę, która na zawsze odmieni losy ludzkości. Nie wiedząc, dlaczego został wybrańcem („nie wiadomo, dlaczego wybrańcy zostali wybrani”), konduktor znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie. Jedynym sposobem, by ocalić rodzinę, okaże się podążenie tropem, pozostawionym przez szaleńca, i tak Daniel „przemierzy najdalsze zakątki ziemi, gdzie królują ciemności, pradawne legendy i zapomniani bogowie”(z obwoluty).

Uwielbiam twórczość Somozy, nie ma dla mnie pisarza, który tworzyłby tak świetne thrillery, zahaczające o science-fiction. Z powieściami Hiszpana spędziłam niejeden groźny wieczór, w którym jednak nie było mowy o nudzie. Szczególnie bliskie mojemu sercu są takie utwory jak: „Klara i półmrok”, „Dafne znikająca”, „Trzynasta dama” i „Zygzak”. Moja przygoda z Somozą zaczęła się dwa lata temu, gdy dowiedziałam się, że jest byłym psychiatrą, który porzucił zawód po tym, jak jego książki odniosły sukces. Zaciekawiona sięgnęłam po „Trzynastą damę” i nie mogłam się oderwać, choć byłam przerażona. To chyba prawda, że żaden pacjent nie jest większym świrem niż jego lekarz. Wyobraźni Somozie można naprawdę pozazdrościć.
„Daniel martwił się trochę, że w jego córce już wkrótce nie zostanie nic z dawnego dziecka: im więcej czasu spędzała nad książkami, tym poważniejsze stawało się jej spojrzenie”.
Akcja „Klucza do Otchłani” toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Pisarz nie daje pełnej odpowiedzi na pytanie, co się stało, że nasze pokolenie wyginęło. Wiadomo, że doszło do katastrofy, którą bohaterowie książki nazywają „zejściem Koloru”. Odrodzony świat w niczym nie przypominał naszego, a ludzie ślepo wierzyli w „Świętą Biblię Miłości Rzemiosła”. Wierzący byli jednak ciekawscy i zaczęli poszukiwać odpowiedzi, które doprowadziły ich do legendy o Kluczu do Otchłani. Czego ludzie nie robią ze strachu? W powieści strach ściśle wiąże się z wiarą, co jest właściwe także w naszym, „prawdziwym” życiu. Gdyby nie było Boga, nie byłoby strachu.

Jak już wspominałam, kluczowym dla książki zagadnieniem jest sprawa „zamiany obwolut” (tak ją nazwijmy). Wydaje mi się, że Somoza pozornie wodząc czytelnika za nos, zauważa bardzo ważne zjawisko. Wierzymy w to, co nazywamy Biblią, w to co powiedziano nam, że nią jest. A gdyby wieki temu przedstawiono nam inny tekst i powiedziano, że jest święty, natchniony, czy dziś toczylibyśmy wojny religijne w imię tego, co uważamy za mitologie, baśnie? Ciekawa kwestia, warta rozważenia.

„Kluch do Otchłani” to książka napisana literackim językiem, który nas jednak nie znuży. Kartki jakby same się przewracają, a strony czytają. Wszystko po to, by dojść do meritum, które jak zawsze u Somozy będzie tak samo genialne, jak absurdalne. Polecam zwłaszcza miłośnikom fantastyki i Lovecrafta, w dalszej kolejności fanom Somozy i thrillerów. Nie ma co ukrywać, że nie jest to jego najlepsze dzieło, ale i tak warto sięgnąć po klucz do otchłani i przekonać się, jakie drzwi otwiera.

Ocena: 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz